Rozdział 7
Pinkie przemierzała w podskokach las. Wykrzywione konary i gęste krzaki nie były dla niej niczym strasznym. Z wymyślonych strachów należy się śmiać. A Pinkie uwielbiała się przecież śmiać! Różowa klacz przystanęła na chwilę, gdyż ścieżka, którą podążała rozdwajała się w tym miejscu.
"W prawo czy w lewo?" pomyślała. Rozglądała się niezdecydowana i ostatecznie wybrała prawą ścieżkę.Po jakimś czasie dotarła do rzeki, nad którą wisiał mostek. Nie wyglądał zbyt solidnie. Stare deski, z cienkiego drewna i poobcierane liny. Pinkie ostrożnie postawiła pierwszy krok. Most wydał nieprzyjemny zgrzyt. Klacz zrobiła kolejny krok. Deski ponownie zatrzeszczały, a liny napięły się. "Wytrzyma" pomyślała optymistycznie. Nie zauważyła jak za nią skradał się kucyk zombie. Pinkie wesoła ruszyła w podskokach na drugi brzeg rzeki. Deski wydały z siebie kolejny nieprzyjemny dźwięk. W chwili gdy różowa klacz schodziła już na ziemię, liny pękły i cały most runął w dół do rzeki. A razem z nim, skradający się za Pinkie zombie.
* * *
Rainbow zbudził trzask łamango patyka. Otworzyła jedno oko i nadstawiła uszy. Obok niej leżała Applejack, pogrążona w objęciach Morfeusza. Dookoła widać było tylko ciemność. Wiatr szumiał w gałęziach drzew, a z głębi otaczającego lasu docierały różne odgłosy. Po kilku chwilach oczy Dashie przyzwyczaiły się do panującego mroku. Dostrzegła zarysy drzew i terenu otaczającego polankę, na której się znajdowała. Jednak nie widziała w pobiliżu żadnego żywego stworzenia. Powoli położyła głowę na kopytach i jeszcze przez chwilę obserwowała okolicę. Gdy ponownie obudziła się rano, Applejack już wstała.
-Cześć Rainbow! -powitała przyjaciółkę.
Pegazica rozejrzała się dookoła. Nie dostrzegła, żeby cokolwiek się zmieniło. Ziewnęła głośno i przeciągnęła się.
-Powninnyśmy ruszać. Musimy znaleźć Twilight i resztę- powiedziała Applejack.
Rainbow wstała i podeszła do przyjaciółki.
-Utykasz- zauważyła, widząc jak pomarańczowa klacz usiłuje dotrzymać jej kroku.
-To tylko stłuczenie. Nic mi nie jest.
* * *
Pozostałe kucyki spędziły noc na polance, otoczone zaklęciem ochronnym Twilight.
-To straszne- powiedziała Rarity, patrząc na swoje odbicie w wodzie -Moja fryzura jest okropna. Czy nie ma tu jakiegoś fryzjera?
Twilight przewróciła oczami.
-Nie jest tak źle- zaprotestowała Fluttershy starała się poprawić nastrój białej klaczy.
-Dziewczyny, powinnyśmy ruszać. Nie ma co szukać reszty, myślę, że wszystkie ruszyły w stronę Ponyville- wtrącił fioletowy alicorn.
Wędrówka przez las nie była wygodna, jednak trzeba było jak najszybciej wrócić do domu. Idąca z przodu Twilight narzucała szybkie tempo.
Pogoda była wspaniała. Budzące się słońce miło ogrzewało wszystkie stworzenia, a niebo było czyste od chmur. Zapowiadał się ciepły dzień.
* * *
Pinkie spojrzała przed siebie i nie mogła uwierzyć własnym oczom. Nie wędrowała długo, a na horyzoncie widziała już Ponyville.
“Może skrót przez ten tunel był jednak dobrym pomysłem” przyszło jej na myśl “Hm... Mam ochotę na babeczki”
Z nową dawką energii, spowodowaną chęcią napełnienia żołądka pysznościami, różowa klacz przyspieszyła kroku. Wyszła już z lasu i poruszała się po zielonej łące pełnej kwiatków.
Nagle zauważyła jak przed nią pojawiło się jakieś dziwne stworzenie. Nie był to kucyk zombie, ani nic jej znanego. Przypominało... kucyka, którego tułów wyglądał jak babeczka! Stworzenie ruszyło przed siebie, uciekając od Pinkie.
-Stój, wracaj, czym ty jesteś?- krzyknęła za nim różowa klacz.
Ponieważ stworzenie nie zareagowało, zdesperowana Pinkie ruszyła biegiem za nim. Szybko udało jej się dogonić to... coś.
-Aha! Mam cię!- krzyknęła.
Nagle dziwne stworzenie zniknęło w rozbłsku światła i w tym miejscu pojawił się Discord.
-Co? Już jesteście?- zapytał zdziwiony -Jakby ktoś pytał, to ten drobny chaos spowodowały kucyki-zombie, a nie kucyki-babeczki. A gdzie jest reszta, bo widzę tylko ciebie?
-Nie wiem. Możliwe, że napotkali na jakieś trudności- odparła Pinkie wesołym głosem.
-O! To brzmi ciekawie. Może złożę im wizytę?
* * *
-Utykasz- powtórzyła Rainbow.
-Wcale, że nie!- odparła Applejack.
Kłóciły się tak już od dobrej godziny. W sumie nie było w tym nic złego, gdyż dzięki temu nie zauważały zmęczenia i droga szybko im mijała.
Nagle z kamienia, który leżał przy ścieżce odezwał się znajomy głos.
-Nie potrzebujecie pomocy?
Kucyki stanęły jak wryte. Kamień zamienił się w Discorda.
-Czego chcesz?- spytała Dash.
Wielbiciel chaosu zignorował pytanie, tylko zbliżył się do pegazicy.
-Ojej- powiedział z udawaną troską w głosie- Czyżby coś stało Ci się w skrzydło?
Rainbow nie odpowiedziała, tylko ruszyła do przodu, zdecydowana nie zatrzymywać się z tak błachej przyczyny.
Discord pstrynął i rany na skrzydle Dash zniknęły.
-Co ty na to?- powiedział -W zamian chcę tylko małą przysługę... Mogłabyś przez kilka dni przetrzymać mnie u siebie w domu? Nikomu o tym nie mówiąc...
Tęczogrzywa spojrzała na swoje skrzydło, a w jej głowie kłębiły się różne myśli.
-No dobra...- powiedziała w końcu.
Rainbow wzbiła się w powietrze.
-Tak!- krzyknęła -Ha ha! Brakowało mi tego!
Pegazica natychmiast zaczęła wykonywać różne powietrzne akrobacje, cały czas się uśmiechając.
-A ty Applejack?- spytał Discord -Nie potrzebujesz pomocy?
Klacz spojrzała na swoją zwichniętą nogę.
-W sumie...- nie chciała prosić go o pomoc.
-Skoro tak dobrze mi idzie, to może jeszcze raz- pstryknął palcami -A od Ciebie będę chciał... Hm... Będąc u Rainbow przyda mi się coś do jedzenia.
Tymczasem Dashie podleciała do nich.
-Właściwie czemu nie chcesz już mieszkać u Fluttershy, tylko wolisz się przenieść do mnie?- spytała.
Niezbyt podobała się jej wizja obecności Chaosu w domu, ale... Gdy w grę wchodziły skrzydła...
-Ekhm... No cóż, pod waszą nieobecność wprowadziłem parę zmian w Ponyville i nie wiem czy przypadną wam do gustu- odparł Discord -Więc wolę trochę czasu przeczekać w jakiejś kryjówce. Taki urlop.
Applejack chciała go spytać o coś jeszcze, ale w ostatniej chwili zrezygnowała. Lepiej nie wiedzieć co on tam narobił. Zresztą powinny już ruszać.
-Rainbow?- spytała z chytrą miną -Przebiegniemy się?
Pegazica odpowiedziała uśmiechem i wylądowała koło niej.
-Mówisz i masz- powiedziała, po czym ruszyła biegiem, a za nią pomarańczowa klacz.
-Wiesz co?- powiedziała Applejack, gdy zrównały się na chwilę -Bądź ostrożna gdy będziesz miała Discorda w domu. Nadal nie do końca mu ufam.
-A myślisz, że ja mu ufam?- odpowiedziała Dash i mrugnęła do przyjaciółki.
* * *
Twilight, Rarity i Fluttershy spotkały Pinkie przed samym Ponyville. One także skorzystały ze skrótu, mimo oporu żółtego pegaza. Teraz wszystkie razem weszły do biblioteki.
-Twilight!- krzyknął Spike -Jak ja się o was bałem! Poszedłem sobie spać, a gdy się obudziłem, wy sobie już gdzieś poszłyście. I nie było was tak długo, więc...- urwał widząc brak dwóch przyjaciółek -A gdzie Applejack i Dash?
Twilight na przemian z Rarity wyjaśniły smokowi gdzie i dlaczego były.
Opisały wizytę u Chrysalis, ucieczkę przed zombie i to jak się rozdzieliły.
-A gdzie teraz mogą być Rainbow i Applejack?- ponowił pytanie Spike.
Twilight wyjrzała za okno. Minęło południe, więc jeszcze nie martwiła się tak bardzo o los przyjaciółek.
-Applejack powinna niedługo do nas dołączyć- powiedziała -A Rainbow Dash może być teraz wszędzie.
-Ale na pewno sobie poradzi i niebawem się tu zjawi- dodała optymistycznie Pinkie.
Spike spojrzał na nią nie do końca przekonany. W tym momencie drzwi otworzyły się i do biblioteki weszła Applejack, a za nią Rainbow Dash.
-Przyznawać się kto tęsknił!- krzyknęła pegazica. Była w znakomitym humorze.
Przyjaciółki natychmiast ją otoczyły. Przez następną godzinę tęczogrzywa relacjonowała dokładnie wszystkie wydarzenia, które ją spotkały. Następnie Applejack opowiedziała co stało się gdy odłączyła się od reszty przyjaciółek i jak trafiła na Dash. Obie zgodnie nie wspomniały ani słowem o spotkaniu z Discordem.