Published using Google Docs
Rozdział 10
Updated automatically every 5 minutes

Rozdział 10

-I jak poszło?- zapytała Twilight złośliwie, gdy tylko Rainbow otworzyła oczy.

-Eee... Nie było tak źle. Powiedział, że się zastanowi- zełgała pegazica.

-Dash, nie oszukuj- powiedziała Rarity -Wiesz, że trzeba go powstrzymać.

-Jak naprawdę zareagował?- spytała Applejack.

Rainbow szybko streściła im przebieg rozmowy.

-Co za cham!- wybuchła Rarity -Co za maniery!

-Zróbmy z nim porządek, zanim przyśle tu te swoje kreatury- powiedziała Twilight.

-Em... Chyba już za późno- stwierdziła Pinkie, wskazując za okno.

Na zewnątrz grupka zombie szła w stronę biblioteki. Rainbow rzuciła się po swój dawne nie używany karabinek M4 i zająła miejsce przy oknie.

-Załatwmy to klasycznym sposobem- powiedziała z uśmiechem i nacisnęła spust.

Seria pocisków zabiła kilku przeciwników. Zombie szybko rozdzieliły się i pognały w stronę budynku. Przy wejściu powitała je Applejack uzbrojona w W1200.Po kilku minutach zagrożenie zostało zażegnane.

-Uwaga!- krzyknęła Pinkie -Tam idą kolejne!

Rainbow skierowała lufę w stronę nadchodzącej kolejnej grupy. Wycelowała w pierwszego w idących napastników. Już miała strzelić, gdy nagle...

-Stój!- pisnęła Fluttershy.

-Co jest?!

-Po-popatrz... To są... - nie mogła dokończyć.

Dash uważnie przyjrzała się zbliżającym zombie. Pośród nich szedł Vanard, ale nie to było ważne. Kucyki dokładnie poznawały poszczególne postacie. Scotaloo, Lyra, państwo Cake i inni mieszkańcy Ponyville. Rarity krzyknęła rozpaczliwie.

-Pomyślałem, że stęskniłyście się za waszymi znajomymi, więc przyprowadziłem ich do was- usłyszały głos Vanarda -Pozwoliłem sobie trochę ich zmienić.

Zaśmiał się głośno i patrzył na bezradne kucyki. Rainbow zostawiła karabin i wyleciała mu na spotkanie.

-Jak mogłeś?!- krzyknęła.

-Normalnie- odparł zadowolony -Zamieniłem ich w zombie. Szkoda, że nie wpadłem na to wcześniej.

Rainbow patrzyła na niego wściekła i zrozpaczona.

-Odmień ich z powrotem...- powiedziała cicho, a w duchu skarciła się za błagalny ton.

-Nie żebym nie mógł, ale... NIE!- Vanard uśmiechnął się szyderczo.

Dash rzuciła się na niego, ale zaklęcie zatrzymało ją w miejscu.Tymczasem z biblioteki wybiegła reszta kucyków, pędząc w stronę jedorożca, trzymającego ich przyjaciółkę.Tylko Fluttershy została i trzęsąc się ze strachu podniosła M4 zostawione przez pegazicę.

Rainbow usiłowała się uwolnić, jednak magia Vanarda była silniejsza.

-Puść mnie!- krzyknęła.

-Niby czemu?- odparł rozbawiony.

-Bo ja ci to mówię!- powiedziała Twilight, dobiegając do dwójki kucyków.

Natychmiast otoczyli ją podopieczni Vanarda, w tym także zombie-Lyra.

-Spróbuj mnie powstrzymać. Może zabijesz własnych przyjaciół?- szaro-czarny jednorożec spojrzał wymownie na fioletowego alicorna.

Nagle od strony biblioteki usłyszeli huk wystrzału. Rainbow poczuła, jak zaklęcie szarpnęło nią gwałtownie w bok, a chwilę później w jej boku pojawiła się bolesna rana.

-Bardzo nieładnie- stwierdził Vanard -Chciałyście mnie zastrzelić, ale nie przyszło wam do głowy, że mam żywą tarczę.

Puścił Dash i ta upadła na ziemię. Jęknęła cicho i spróbowała wstać, ale ból był nie do zniesienia. Leżała w powiększającej się kałuży krwi, ciężko oddychając. Twilight spojrzała na przyjaciółkę i zaczęła układać w głowie zaklęcie mające ją uleczyć.

Zanim zaczęła, wszyscy usłyszeli ciche pstryknięcie i rana Rainbow zniknęła. Pegazica z niedowierzaniem wpatrywała się w swój bok, na którym nadal pozostawała ciepła krew.

-No dzięki draniu, wiesz!- powiedział Vanard, kierując swoje słowa w powietrze -Przecież bym jej nie zabił!

Nagle przed nimi pojawił się Discord.

-Wiem- powiedział -Ale teraz będzie miała wobec mnie dług wdzięczności, czyż nie? -odwrócił się w stronę Dash.

Pegazica zacisnęła usta i wbiła wzrok w ziemię.

-He he- powiedział wielbiciel Chaosu -Cóż, ja już nie przeszkadzam. Muszą dokończyć budowę drugiego piętra Fabryki Tęczy. Myślę, że kiedyś pegazy je wykorzystają.

Kiedy Discord zniknął, Twilight zastanowiła się nad ich sytuacją. Była tragiczna.

-Mam nadzieję, że już nie będzie się wtrącał- powiedział Vanard -A teraz, kto pierwszy chce zostać moim nowym zombie?

Nagle Rainbow wzbiła się w powietrze i szybko zniknęła w oddali. Uciekała byle dalej. Zdawała sobie sprawę z tego, że nie powinna zostawiać przyjaciółek. Nagle przyszedł jej do głowy szalony pomysł. Zawróciła prędko i kilka chwil później wylądowała pośród zombie.

-Vanardzie- powiedziała -Czy jeśli odzyskach swoje skrzydła, zostawisz nas w spokoju?

-Heh, to niemożliwe- odparł.

-A jeśli...- Rainbow nie mogła się zmusić, żeby to powiedzieć. Teraz albo nigdy -Jeśli oddałabym ci swoje skrzydła? Na pewno znajdziesz na to zaklęcie.

Twilight osłupiała. Dash kochała latanie i nie było mowy, żeby zgodziła się z tego zrezygnować.Tymczasem Vanard zamyślił się. Rzucił jakieś zaklęcie i wszystkie zombie dookoła stały się ponownie mieszkańcami Ponyville. Jednak chwilowo, wszyscy byli nieprzytomni. Szaro-czarny jednorożec podszedł do Rainbow.

Chciał rzucić jakieś zaklęcie, ale w tym momencie Pinkie krzyknęła:

-Niespodzianka!

I potoczyła w jego stronę odbezpieczony granat. Vanard spojrzał przerażony, Dash zerwała się do lotu i chwilę później nastąpiła eksplozja.

* * *

Vanard ocknął się i powoli otworzył oczy. Odetchnął z ulgą, gdyż nie był związany ani pozbawiony możliwości ruchu. Poczuł, że leży na łóżku oraz, że ma na sobie kilka opatrunków. Zobaczył stojącą nad nim Rainbow. Pegazica była trochę poparzona i miała potarganą grzywę, ale wydawała się być cała.

-Jak się czujesz?- spytała troskliwie.

-Gdzie ja jestem?!- przeraził się.

-U mnie w domu- odparła spokojnie tęczowogrzywa.

-Uratowałaś mnie?- zapytał z niedowierzaniem.

Dash skinęła głową.

-Ale... Dlaczego?- nie mógł uwierzyć Vanard -Przecież...

Uciszyła go pocałunkiem i spojrzała na niego nieśmiało.

-O ku*wa...- zdołał wykrztusić jedorożec -Nie wierzę.

Rainbow położyła się koło niego i przytuliła go.

-Proszę Cię... Zmień się- szepnęła.

Przełknął ślinę i spojrzał na pegazicę.

-Obiecuję. Żadnych więcej zombie- powiedział.

Ucieszona Dash przytuliła go jeszcze mocniej.

-Dziękuję- wyszeptała -A teraz śpij, bo mamy już noc.

Vanard nie mógł uwierzyć w to co się działo. Nikt nigdy nie okazał mu tyle serca. I musiał przyznać, że spodobała mu się ta ładna pegazica. Dla niej warto zrezygnować z zombie. W sumie i tak jej przyjaciółki go niebawem ukatrupią. Nie miał nic do stracenia.

* * *

-Rainbow! Tak się o Ciebie martwiliśmy!- krzyknął Spike, gdy tylko pegazica weszła do biblioteki.

-Gdzie ty byłaś?- spytała Applejack -I czemu zniknęłaś razem z tym... Ekhm.

-Mam nadzieję, że poleciałaś go zrzucić z największej góry Equestrii!- powiedziała Pinkie.

Dash uśmiechnęła się. Była w doskonałym humorze.

-Coś lepszego. Nie musimy się już więcej martwić żadnym zombie- odparła.

-Przekonałaś go za pomocą argumentów?- spytała sceptycznie Twilight -Czy z użyciem siły fizycznej?

-No cóż- Dashie uśmiechnęła się promiennie -Użyłam najlepszych argumentów, w które włożyłam trochę siły.

Przyjaciółki spojrzały się na siebie, nie rozumiejąc o co jej chodzi.

-Nie ważne- pegazica machnęła kopytkiem.

-A gdzie on teraz jest?- zapytała Fluttershy.

-Ekhm... Też nie ważne. Po prostu posprzątajmy po tych zombie i zapomnijmy o tej sprawie.

-Zgoda!- powiedziała Twilight -Napiszmy do Księżniczki Celestii.

Spike wyjął papier oraz pióro i czekał, aż któraś z przyjaciółek zacznie coś dyktować.Tymczasem za oknem stała samotna postać i patrzyła na to, co dzieje się w środku.

-Nie zapomnicie o tym tak łatwo- wyszeptał do siebie tajemniczy przybysz -Już ja się o to postaram...