Published using Google Docs
Rozdział 8
Updated automatically every 5 minutes

Rozdział 8

Rainbow lękliwie weszła do swojego domu. Na szczęście wszystko było na swoim miejscu i nigdzie nie zauważyła oznak chaosu.

-Discord? Jesteś już?- zawołała.

-Tak- odparł jakiś głos.

-Gdzie? Nigdzie Cię nie widzę...- Dash rozejrzała się dookoła.

-Tutaj!- zawołał Discord i pomachał jej z plakatu Wonderbolts.

-Ej! Zabieraj się z tego plakatu!- krzyknęła pegazica.

Pan Chaosu pojawił się przed nią.

-Phi... Kiepsko się tu urządziłaś. Gdybym był na twoim miejscu, to zmieniłbym...

-Nie!- przerwała mu Rainbow -Nic nie zmieniaj!

-Ale ty jesteś zrzędliwa- Discord położył się na jej łóżku -Jak twoje przyjaciółki z tobą wytrzymują?

Dash nie odpowiedziała, tylko odwróciła się do wyjścia. Spojrzała zakłopotana za siebie i odleciała. W trakcie lotu do biblioteki usłyszała ciche wołanie z dołu. Zobaczyła pod sobą Fluttershy. Zwolniła i wylądowała koło żółtego pegaza.

-Co się stało, Fluttershy?- zapytała.

-Poszłam do siebie do domu i... i...

-I co?

-I w środku było mnóstwo.. kro... ko

-Krokodyli?

Fluttershy skinęła głową, trzęsąc się ze strachu.

-A-ale to nie wszystko.... Bo-bo o-one jadły ba-ba...

-Banany? Baraninę?

-Babeczki

-I dlatego mnie wołałaś? Przecież to ty znasz się na zwierzętach!

-Nie, nie dlatego- odparła cicho -Bo widzisz Rainbow, przestraszyłam się i uciekłam. W stronę lasu. I tam jest taki... straszny... i wogóle... i... i...

-Wracaj do Twilight, zobaczę co tam jest- ucięła Dash.

Poleciała w stronę lasu, nie ufając przyjaciółce, że może być tam cokolwiek zdolnego ją przestraszyć. Szybowała tuż nad drzewami, bacznie obserwując teren pod sobą.

Usłyszała jakiś dziwny dźwięk. Wylądowała cicho na trawie. Podkradła się do dużego krzaku i ostrożnie wychyliła. Na polanie przed nią stał jakiś kucyk. Miał ciemnoszarą sierść, grzywę i ogon w odcieniach zielonego, brązowego i szarego, układające się w paski, tak samo jak u Rainbow. Na pewno był to ogier. Gdy odwrócił się w stronę Dash, ta zauważyła, że jest to jednorożec.

“Co w nim niby jest strasznego?” pomyślała.

Nagle zobaczyła idące w jego stronę kilka zombie. “Uciekaj idioto” krzyknęła w myślach. Jednak nieznajomy kucyk wcale nie miał zamiaru tego robić, tylko spokojnie stał i czekał na zbliżających się przeciwników. Rainbow wyskoczyła ze swojej kryjówki i uderzyła pierwszego z idących zombie, gdy ten był już bardzo blisko. Walka wręcz z kucykami-zombie nie była zbyt mądra, ale Dash dzięki swojej szybkości i zwinności szybko się tego nauczyła.

Nagle poczuła jak ktoś ją unieruchomił. Zobaczyła świecący się róg nieznajomego kucyka. Spróbowała się poruszyć, ale magia trzymała ją w miejscu. Krzyknęła przestraszona.

-Dosyć- powiedział miłym i spokojnym głosem szaro-czarny jednorożec.

Mimo trochę mrocznego wyglądu, Dash musiała przyznać, żepo głosie wydawał się być bardzo miłą i radosną osobą.

-Puść mnie!- krzyknęła pegazica.

-A zostawisz je w spokoju?

-Zabiją mnie, idioto!

Poczuła, że uwolnił ją i może się ruszać. O dziwo, kucyki-zombie stały spokojnie, nie mając jej atakować.

-Nie jestem Idiotą. Mam na imię Vanard- wyciągnął kopytko w stronę Rainbow.

Pegazica spojrzała na niego podejżliwie.

-No co? Chciałem być miły.

-A one?- wskazała ruchem głowy zombie.

-Zakazałem im Cię zabijać- wzruszyła ramionami.

Dash cofnęła się o krok.

-Że co?!- krzyknęła -To ty im rozkazujesz?!

-Skoro je stworzyłem, to chyba jasne, że im rozkazuję- odparł Vanard, jakby było to coś oczywistego.

-Stworzyłeś?!- wrzasnęła pegazica na cały głos- Stworzyłeś?! Ale... Jak właściwie?-dodała już spokojnym głosem.

-Biblioteka w Ponyville, “Nieprawdziwe zdarzenia”- wyjaśnił uśmiechnięty.

-Ożesz ku...- szepnęła Rainbow- Ale po jaką cholerę to robiłeś?

-Mam swoje powody. Po prostu poniszczą trochę Equestrii, zabija TROCHĘ mieszkańców i znikną.

-Oszalałeś? Nie możesz...- zaprotestowała.

Vanard podszedł do niej tak blisko, że widziała dokładnie jego zielone oczy.

-Jak byś się czuła, gdyby zabrano Ci wszystko co było dla Ciebie najważniejsze?- zapytał cicho.

-To jeszcze nie...

-Jakbyś się czuła, gdyby odebrano Ci skrzydła, co?- przerwał jej- Zadowolona?

Rainbow zaniemówiła.

-A teraz radze Ci uciekać, gdzie skrzydła poniosą, póki je jeszcze masz...- spojrzał na nią złowrogo.

-Czemu?- zapytała cicho -Co takiego Ci zrobili?

-Kiedyś byłem pegazem- powiedział i przeteleportował Dash do biblioteki.