Dawno temu liczne plemiona Słowian wędrowały w poszukiwaniu najdogodniejszych miejsc na swoje siedziby. Na czele zastępów jechali wodzowie - trzej rodzeni bracia: Lech, Czech i Rus. Każdy z nich był wysoki, postawny, ale każdy z nich był odmiennej natury. Poddani o Lechu mówili, że był szczery i pogodny, o Rusie, że poważny i zamknięty w sobie, a o Czechu , że bardzo bystry i lubił żarty. Wędrowali wiele dni przez góry i doliny. Przemierzali puszcze i knieje. Nocami zmęczeni rozbijali obozowisko i znużeni zasypiali pod baldachimem rozgwieżdżonego nieba. Mijały tygodnie… Wszyscy byli już strudzeni wędrówką, ale żaden z braci nie wybrał najdogodniejszego miejsca na swój gród. Zbliżał się wieczór kolejnego dnia wędrówki. Trzej bracia przystanęli. Zdumiało i zachwyciło ich piękno roztaczajacego się przed nimi widoku. Stali na skraju żyznej doliny, którą przecinała wijąca się rzeka. Między niewielkimi wzniesieniami lśniły tafle drobnych jezior. Soczysta zieleń łąk rozciągała się aż po horyzont.
|