Published using Google Docs
wstep
Updated automatically every 5 minutes

WSTĘP

Rainbow Dash korzystając z pięknego poranka leżała w przyciemnianych okularach na puszystej chmurce, rozkoszując się słońcem. Usłyszała jakieś odgłosy idealnie pod sobą. Spojrzała na dół. To Pinkie w podskokach poruszała się w stronę rzeki. Różowy kucyk przystanął na chwilę i podniósł głowę do góry. Rainbow szybko schowała się za chmurą. Nie miała teraz ochoty na towarzystwo. "Nie zauważyła, nie zauważyła..." myślała gorączkowo.

-Hej Dashie!- radosny okrzyk z ziemi rozwiał marzenie pegaza. Rainbow wzbiła się w powietrze i zostawiając za sobą pasmo tęczy szybko umknęła na inną chmurkę. Tam odetchnęła i ułożyła się wygodnie. Nie ma to jak poranna drzemka. Tymczasem Pinkie dotarła do łąki. Na samym jej skraju zobaczyła jakiegoś kucyka. Od razu weselsza, zbliżyła się do niego w podskokach, ten jednak stale się oddalał.

-Ej!- krzyknęła Pinkie

Obcy kucyk odwrócił się i zaczął iść w stronę lasu.

-Ej!!!- krzyknęła Pinkie jeszcze głośniej -Zaczekaj!

Krzyk nie odniósł pożądanego skutku, więc różowa klacz ruszyła za nim. Jednak gdy dotarła do skraju lasu, a kucyk szedł dalej zawachała się. Przełknąła ślinę i ostrożnie postąpiła kilka kroków naprzód.

-Po co tam idziesz?- krzyknęła

Tajemniczy kucyk zatrzymał się. Powoli cofnął się kilka kroków, nadal nie odwracając się, co sprawiło, że Pinkie poczuła się trochę nieswojo. Kucyk wydał z siebie dziwny charkot, jak gdyby chciał coś powiedzieć, ale nie mógł. W końcu odwrócił się powoli, patrząc złowrogo. Pinkie krzyknęła przerażona. Kucyk miał zakrwawiony pyszczek, z którego wystawała biała szczęka pozbawiona kilku zębów, krwawą ranę pod okiem oraz , co najgorsze, brakowało mu kawałka nogi. W tym miejscu znajdowała się sama kość, ze strzępkiem mięsa. Pinkie z wrzaskiem odwróciła się i zaczęła galopować naprzód, ciągle krzycząc. Pokrwawiony kucyk ruszył za nią. Pinkie widziała już przed sobą zbawienne Ponyville, jednak dystans między nią, a... tym czymś ciągle malał. Gdy zmniejszył się prawie do zera różowa klacz wrzasnęła raz jeszcze. Nagle w poranionego kucyka uderzyło coś kolorowego, odrzucając go kilka metrów dalej. Zdezorientowany wstał, warknął i rzucił się na nowego przeciwnika. Rainbow Dash, bo była to ona podskoczyła i rozłożyła skrzydła. W locie kopnęła agresywnego kucyka. Ten wydał z siebie kolejny warkot, odwrócił się i pognał w stronę lasu. Rainbow odprowadziła go wzrokiem i odetchnęła głęboko.

-Pinkie Pie, nic Ci nie jest?- zapytała

Różowy kucyk nie odpowiedział. Dash pomachała kopytkiem przed oczami przyjaciółki. Nie było żadnej reakcji- Pinkie dalej patrzyła się na las wielkimi oczami.

-Lepiej zabiorę Cię do Twilight- powiedziała lekko zaniepokojona Rainbow i chwyciła Pinkie za ogon.

-Przy okazji, następnym razem nie krzycz tak głośno...

-Sprawdzę- powiedział Spike, gdy rozległo się pukanie. Zajęta książką Twilight mruknęła coś w odpowiedzi. Wątpliwe, żeby dotarło do niej co powiedział jej asystent. Smok otworzył drzwi.

-Hej Dash! Hej Pinkie!

-Gdzie Twilight?- zapytała Rainbow, wchodząc bezceremonialnie do środka.

-Czyta- odparł Spike wzruszając ramionami.

-Tak dla odmiany- mruknęła pegazica, podchodząc do przyjaciółki, jednocześnie ciągnąc za sobą, wciąż oszołomioną Pinkie.

Na widok gości Twilight oderwała się od lektury.

-Mamy sprawę do omówienia...- zaczęła Rainbow.

Fioletowa klacz słuchała opowieści swojej tęczowej przyjaciółki, jednocześnie zerkając z niepokojem na Pinkie Pie. Kiedy Dash skończyła Spike zaproponował, żeby wezwać pozostałe kucyki. Chwilę później tęczowogrzywa ponownie przedstawiała swoją opowieść, której Rarity słuchała z obrzydzeniem, Fluttershy ze strachem, a Applejack z niepokojem. Gdy Rainbow ponownie skończyła, Twilight zaczęła szukać jakiejś książki na półkach.

-Jest!- krzyknęła zadowolona, pokazując starą, zakurzoną księgę

-Możesz opisać jak wyglądał ten kucyk?

-Był cały pokrwawiony, miał jakby powyrywane kawałki ciała, było widać mu połamne żebra, po oderwanym kawałku nogi została tylko kość...

-Dosyć!- krzyknęła Fluttershy, kuląc się w rogu

-Tak, teraz mam pewność- Twilight pokazała reszcie ilustrację z księgi, przedstawiającą owego kucyka -Jest to kucyk zombie, nie istnieje naprawdę.

-Taaak?!- Rainbow podleciała do góry -To czemu do cholery, to coś próbowało zeżreć Pinkie?!

-Tego nie wiem- odparła spokojnie Twilight

-Tak czy inaczej musimy to coś znaleźć, zanim zrobi komuś krzywdę- wtrąciła Applejack -Albo zanim dorwie się do moich jabłek!

-O to możesz być spokojna. One nie jedzą jabłek- powiedziała fioletowa klacz.

-W takim razie czym się żywią?- zapytała Pinkie, która powoli dochodziła do siebie.

Twilight zerknęła do książki.

-Eee... Nami.

Fluttershy pisnęła cichutko i skuliła się jeszcze bardziej.

-Nie ma co zwlekać, chodźcie- zakomenderowała Rarity.

Wszystkie, razem z Pinkie, która doszła już całkowicie do siebie wyszły na zewnątrz.

-W którą stronę powinnyśmy pójść?- zapytała Applejack

Nagle od strony rynku usłyszały paniczne krzyki i wołania.

-Definitywnie w tamtą- powiedziała Rainbow Dash

Ruszyły szybko, mijając po drodze uciekające kucyki. Szybko znalazły powód zamieszania, jakim był stojący na środku kucyk zombie.

-Co właściwie chcecie z nim zrobić?- zapytał Spike

Pytanie sprawiło, że wszystkie kucyki stanęły w miejscu. Nie było żadnego pomysłu. Natomiast zombie dobrze wiedział co robić, gdyż ruszył w stronę grupy przyjaciółek.

-Do biblioteki!- krzyknęła Twilight i wszystkie pogalopowały z powrotem.

Jednak Rainbow zawróciła w połowie drogi i poleciała wprost na kucyka-zombie. Uderzyła w niego i oboje upadli na drogę. Reszta przyjaciółek przystanęła.

-Dash!- wrzasnęła Applejack

Jednak w szamotaninie dwóch kucyków nie było widać co się dzieje, a pegazica nie odpowiadała. Wśród odgłosów walki słychać było co jakiś czas ten dziwny, upiorny bulgot kucyka-zombie. Po kilku nerwowych minutach kurz wokół dwojga walczących opadł i dało się zobaczyć dwie postacie na pobojowisku. Jedną z nich była pokrwawiona Rainbow. Podbiegła do niej Applejack i pomogła wstać. Obok leżał nieruchomy kucyk-zombie. Dash chwiejnym krokiem podeszła do przyjaciółek. Pegazica miała potarganą grzywę, kilka zadrapań i długą ranę po lewej stronie szyi, która obficie krwawiła.

-To... To było niesamowite- szepnęła Fluttershy

Rainbow kiwnęła głową i ruszyła w stronę biblioteki. Widać było, że jest wyczerpana.