Published using Google Docs
Wiersz o Januszu Korczaku
Updated automatically every 5 minutes

      Wiersz o Januszu Korczaku

                                        Anna Kamińska

          Była ulica, tutaj, w stolicy,

          Pełna biedaków, błota i śmieci.

          Był sierociniec na tej ulicy,

          A w sierocińcu żydowskie dzieci.

          Był z nimi człowiek, co je pokochał,

          Chociaż czasami ciężko mu było.

          To dzięki Niemu, w tym dziwnym domu

          Samotnych dzieci, czuło się Miłość.

          I przyszła wojna co kraj zalała,

          Zło wyciągnęło po władzę ręce.

          Ale ta Miłość wciąż panowała,

          I tylko sierot było coraz więcej.

          Przyszedł okupant zajął stolicę,

          Chciał zgładzić Żydów na świecie.

          I opuściły dzieci ulicę,

          Aby zamieszkać w warszawskim getcie.

          Aż przyjechały po nie wagony

          - Kierunek: obóz. Towar: więźniowie.

           Ruszyły ze sztandarem zielonym

           W drogę do śmierci. A z nimi Człowiek.

          To już Treblinka! Koniec! Wysiadka!

          Tam z własnej woli, w komorze gazowej,

          Zginął wraz z dziećmi, które ukochał -

          Ich wychowawca - Prawdziwy Człowiek!

         

    Janusz Korczak i Stefania Wilczyńska idą z dziećmi Domu Sierot w ostatnią drogę  na Umschlagplatz.