Published using Google Docs
O Dobrym Królu
Updated automatically every 5 minutes

                                          O Dobrym Królu

Była już ciemna noc, kiedy do wiejskiej chaty ktoś zastukał. Gospodarz podniósł się z posłania i podszedł do drzwi.

 – Kto tam? – zapytał. – Ubogi wędrowiec. Otwórz, dobry człowieku, bo przemoknięty i zmarznięty jestem.

Gospodarz uchylił wrota. Rzeczywiście na zewnątrz szalała wichura, a ostry i zimny deszcz zacinał coraz mocniej. W drzwiach stał ubłocony żebrak.

– Wejdźcie, wejdźcie, biedaku – przywitał go gospodarz. – Chata moja uboga, ale przynajmniej ogrzejecie się trochę, osuszycie, a i posiłek się jakiś znajdzie.

Wędrowiec wszedł do środka i zasiadł za stołem. Mały kaganek oświetlał ubogą izbę. Wkoło na posłaniach spało kilkoro dzieci, a z pomieszczenia obok słychać było cichy płacz niemowlęcia.

– A gdzież to twoja żona? – zapytał wędrowiec gospodarza, kiedy ten wrócił z kawałkiem chleba i resztką mleka, by poczęstować gościa.

– Zaniemogła, biedaczka – odpowiedział smutno. – Ósmym dzieciątkiem nas Pan Bóg obdarzył i bardzo źle się czuje po porodzie, a mnie nie stać, by medyka sprowadzić. Jutro chcemy ochrzcić najmłodszego syna, ale nawet ojca chrzestnego nie mamy.

– To ja ci ojca chrzestnego przyprowadzę – odrzekł wędrowiec. – Żałować nie będziesz.

Pokiwał głową gospodarz, że propozycję przyjmuje, i spać się położyli. Nazajutrz, gdy pierwsze promienie słońca wdarły się do izby przez maleńkie okna i ją rozświetliły, posłanie wędrowca było już puste. Gospodarz pamiętał jednak o nocnej rozmowie i z chrzcinami synka cierpliwie czekał. Nagle wielkie poruszenie w całej wsi.

– Od Krakowa królewski orszak jedzie! – krzyczą jedni przez drugich. Wyszedł gospodarz z chaty, a tu złota karoca przed nim się zatrzymuje i sam król z niej wysiada. Patrzy, oczy

przeciera i wędrowca w królu poznaje.

– Pomogłeś mi, dobry człowieku, teraz ja ojcem chrzestnym twego syna będę – rzekł król uroczyście.

Wielka radość zapanowała, bo król nie tylko szczodrze swego chrześniaka obdarował, ale wszystkim mieszkańcom wsi pomógł. Odtąd żyło im się lepiej i dostatniej, syn zaś dobrego gospodarza pod okiem króla stosowne wykształcenie zdobył i został księdzem.

Jak wiele źródeł podaje, król Kazimierz Wielki, nazwany również „Królem Chłopów”, często przebrany za wędrowca odwiedzał wiejskie zagrody, by poznać, jak żyje się jego poddanym, którym chętnie pomagał.