Rozdział 5
Dash powoli otworzyła oczy i rozejrzała się dookoła. Pierwsze co zauważyła to brak czegokolwiek w polu widzenia. Otaczała ją czysta biel. Wydawało jej się, że unosi się pośród niej, jednak wyraźnie wyczuwała pod kopytami jakąś niewidoczną powierzchnię. Dotknęła swojego skrzydła, a następnie głowy i zauważyła, że nie ma na sobie żadnego z opatrunków, ani nawet kamizelki, z którą nie rozstawała się w ostatnim czasie. Bolała ją głowa i prawe skrzydło. Pamiętała tylko jak leciała, potem wybuch... I nic, pustka.
-Jest tu ktoś?- krzyknęła, a jej głos rozszedł się po białej przestrzeni w której się znajdowała.
Nadstawiła ucho i oczekiwała jakiejś odpowiedzi.
-Haloooo!- krzyknęła ponownie.
Znowu nikt się nie odezwał."Gdzie ja jestem?" pomyślała Rainbow "Czyżbym... Nie żyła?"
* * *
Nad Ponyville wstawał piękny poranek, jednak nikt się nie uśmiechał. Przed chwilą Twilight wróciła z rynku, gdzie szukała jakiegoś śladu po Rainbow Dash. Nie znalazła nic, oprócz leżącej zawleczki od granatu. Kucyki były w ponurych nastrojach. Luna opuściła je tuż po świcie. Wcześniej jednak przelciała nad całym Ponyville, nie znajdując żadnego zombie, ani podmieńca.
-A może...- zaczęła nieśmiało Fluttershy.
Applejack spojrzała na nią i pokręciła głową. W tej chwili najodpowiedniejsze wydawało się milczenie.
* * *
Świat wokół Rainbow zawirował. Po chwili zdała sobie sprawę, z tego, że leży na posadzce w jakimś pomieszczeniu. Nareszcie wyrwała się z tej wszechobecnej bieli. Jednak dalej nie miała pojęcia gdzie się znajdowała. Nagle koło niej pojawiła się jakaś ciemna postać. Dash szybko odwróciła głowę i instynktownie cofnęła się kilka kroków. Przed nią stała Chrysalis, uśmiechając się złowrogo. Pegazica przestraszyła się, jednak poczuła też ulgę, gdyż teraz miała pewność, że nie umarła. No, chyba, że zabiła też Królową podmieńców.
-Witaj Rainbow Dash...- odezwała się Chrysalis.
-Cz-czego ode mnie chcesz?- zapytała niespokojnie tęczowogrzywa.
-Och, niemiło zaczynasz rozmowę- Królowa podmieńców zbliżyła się na odległość kilkunastu centymetrów od Dash -Powinnaś najpierw podziękować za uratowanie Ci życia. Gdyby nie ja, byłabyś pożarta przez te zombie.
-Nie wierzę Ci- rzuciła Rainbow
-Po tym dziwnym wybuchu upadłaś nieprzytomna pod moje kopyta. I choć pierwszym odruchem było, żeby Cię dobić, ostatecznie uznałam, że możesz się przydać... I przydasz się. Pomożesz mi dobrowolnie czy mam Cię nakłonić?
-Pomóc... W czym dokładnie?- zapytała ostrożnie Dash.
-Żadne zaklęcia Celestii, ani nikogo innego nie dadzą mi rady, jeśli to JA będę miała klejnot lojalności, czyli Ciebie- wskazała na Rainbow.
-Ha! Ja zawsze pozostanę lojalna wobec moich przyjaciółek!- odpowiedziała wyzywająco pegazica.
Chwilę później poczuła, jak jakaś niewidzalna siła przyciska ją do ściany i oplata szyję, nie dając możliwości do oddychania.Rainbow otworzyła szeroko pyszczek, próbując złapać oddech. Dusiła się. Nagle nacisk zniknął i Dash upadła na posadzkę. Odetchnęła nerwowo kilka razy. Po chwili oddech wrócił do normalnego stanu.
-Więc?- zapytała Chrysalis.
-Nie- odparła pegazica wstając.
Tym razem niewidzialna siła uderzyła ją w brzuch. Jęknęła i upadła ponownie. Po chwili poczuła uderzenie kopytem w twarz. Z rozciętego policzka popłynęła krew.
-Lepiej trochę się namyśl- powiedziała Chrysalis i świat wokół Rainbow ponownie zawirował.
Tym razem znalazła się w małym pomieszczeniu, otoczonym kratą ze wszystkich stron. Czuła się jak gdyby siedziała w klatce ustawionej na środku wielkiej sali.
* * *
Twilight chodziła nerwowo po bibiotece. Chwilę temu kucyki zaatakował jeden podmieniec. Nie byłoby w tym nic niepokojącego, ale Applejack znalazła przy nim liścik, a w nim niebieskie pióro pegaza. Treść listu była krótka: "Ona jest u mnie".Twilight zatrzymała się i spojrzała na przyjaciółki.
-Dziewczyny. Jest szansa, że Rainbow Dash żyje. Jeśli tak to niestety, ale dopadła ją Chrysalis. Musimy ją uratować. Ona nigdy nie zostawiła nas w potrzebie.
-Eee... Jak mamy znaleźć Chrysalis?- zapytała Applejack.Twilight zamyśliła się.
-Może Księżniczka będzie wiedziała...- powiedziała bez przekonania.
-Dajcie sobie spokój z Celestią- odezwał się ktoś z tyłu.
Przyjaciółki odwróciły się szybko. Na kanapie, za nimi siedział Discord i zajadał popcorn, głośno przy tym chrupiąc.