Rozdział 11
Cała broń jaką tylko "pożyczyła" Rainbow ze świata ludzkiego, została starannie zapakowana i otoczona barierami ochronnymi przez Twilight, a następnie zakopana. Oczywiście Dash nie byłaby sobą, gdyby zawczasu nie podwędziła Colt'a. Tak na wszelki wypadek.
Sprzątanie miasteczka po zombie szło szybko. Każdy rwał się do pracy, ucieszony, że wreszcie wróci spokojne życie. Co prawda, jakieś cząstki Chaosu nadal ogarniały Ponyville, ale kucyko-babeczki czy dach ratusza spływający kisielem denerwowały jedynie Twilight.
-Fluttershy! Gdzie on jest?!- szalała fioletowa klacz -Jak go znajdę to sobie inaczej pogadamy!
Rainbow zachichotała. Sztuczki Discorda wydawały jej się teraz niczym, a denerwująca się Twily taka śmieszna.
-A ciebie co tak bawi?- spytała Applejack, patrząc dziwnie na pegazicę.
Tęczowogrzywa nie wytrzymała i wybuchła głośnym śmiechem.
-Miałyśmy... Tu... Inwazję... Zombie...- wyjaśniła pomiędzy napadami wesołości -A ona denerwuje się... Na Discorda... Za jakieś wygłupy... Ha ha ha!
-Taa... Lepiej zobacz czy nie masz w domu takich niespodzianek- stwierdziła ironicznie pomarańczowa klacz.
"Ups!" pomyślała Rainbow "Zapomniałam, że Discord jest jeszcze u mnie w domu. A tam jest przecież..."
Wzbiła się w powietrze i w szybkim tempie dotarła do chmurkowego budynku. Ostrożnie weszła do środka.
-Discord? Jesteś tutaj?- zapytała.
Pan Chaosu pojawił się przed nią.
-Witaj! Pozwolisz, że zostanę jeszcze trochę?- powiedział, oplatając się długą szyją wokół pegazicy -Słyszałem Twilight aż tutaj. Poczekam aż jej przejdzie.
-No dobra...- zgodziła się Dash -Tylko...
-Spokojnie- przerwał jej Discord -Nikomu nie powiem o Twoim kochanku.
Rainbow zarumieniła się.
-Hej! To wcale nie tak!- zaprotestowała, czując jak pieką ją policzki.
-Tak czy siak, wyszedł gdzieś i zostawił kartkę. Pozwoliłem sobie ją przeczytać.
-Nie masz prawa!- rozgniewała się Dash.
-Masz!- wyczarował przed nią nowy plakat Wonderbolts -Jeszcze jakieś pretensje?
-Wiesz co Discord?- zamyśliła się tęczowogrzywa, przygryzając wargę -Jak nie jesteś nieuprzejmy to nawet fajny wtedy z ciebie... Przyjaciel.
-Bo się jeszcze rozpłaczę- oznajmił Discord -Lepiej przeczytaj ten liścik.
Rainbow spojrzała na kartkę zostawioną przez Vanarda.
"Muszę coś załatwić. Możliwe, że już nie wrócę. Dziękuję za wszystko"
Dash zasmuciła się. Jak mógł odejść? I czemu nie chce wrócić. Podreptała do swojego pokoju i położyła się na łóżku. Oparła głowę na kopytkach i cicho zapłakała.
Po dobrych kilkunastu minutach usłyszała nerwowe pukanie do drzwi. Otarła łzy i poleciała otworzyć.
-Szybko!- krzyknęła zdyszana Fluttershy -Chodź!
-Ale co się stało?
W odpowiedzi żółty pegaz zrobił przerażone oczy i pofrunął w stronę biblioteki. Rainbow szybko poleciała za przyjaciółką. Na miejscu zobaczyła powód zamieszania. Pomiędzy kucykami stała Chrysalis.
-No więc teraz mogę zaczynać- powiedziała widząc wchodzącą Dash -Jesteście mi coś winne. Pamiętacie jeszcze?
Twilight skinęła lekko głową.
-Oto czego od was chcę: pozwolicie moim poddanym żywić się tu, w Ponyville!- zakończyła wypowiedź głośnym śmiechem.
-Chyba oszalałaś!- krzyknęła Rainbow.
-Ha ha ha! MUSICIE się zgodzić- odparła Królowa Podmieńców.
Fluttershy pierwsza przerwała długą ciszę, która nastąpiła.
-Zgoda- powiedziała cicho.
Rainbow chciała krzyknąć na przyjaciółkę, ale Applejack delikatnie pokręciła głową. Dash milczała, choć w środku była wzburzona.
-Skoro jesteśmy przy wypełnianiu długów...- odezwał się Discord z kąta pomieszczenia. Nikt nawet nie wiedział, że tam jest -Oto moje żądanie: wyrzućcie ją z Ponyville -wskazał na Chrysalis.
Twilight spojrzała na niego zaskoczona. Po chwili uśmiechnęła się i rzuciła zaklęcie, które przeniosło Królową Podmieńców z powrotem do jej kryjówki.
-No cóż...- powiedziała Rarity -Chyba wypada nam podziękować.
Discord machnął ręką.
-Po prostu załatwcie mi u Celestii urlop- odparł -Od początku do tego dążyłem. Pojadę tam, gdzie będę mógł zrobić trochę zamieszania, bez obaw, że ktoś będzie krzyczał, że "jak mnie dorwie to sobie inaczej pogadamy"- spojrzał wymownie na Twilight.
Fioletowa klacz usiłowała uśmiechnąć się, żeby ukryć zakłopotanie.
-Spike- powiedziała -Do księżniczki!
Discord uśmiechnął się zadowolony.
* * *
Rainbow leciała po niebie zastanawiając się, czemu Vanard odszedł. I przede wszystkim gdzie. Myślała, że choć trochę ją polubił. Jednak gdy wróciła do domu, zobaczyła przed sobą obiekt swoich rozmyślań.
-Cześć!- rzucił na powitanie -Już jestem!
Dash rozpromieniła się, jednak po chwili spojrzała na niego chłodno.
-Gdzie byłeś?- zapytała podejżliwie.
-W Canterlocie- odparł po długim wachaniu.
-Po co?- naciskała Rainbow. Chciała wiedzieć wszystko.
-Prz... Przeprosić Celestię...- wydukał.
-Naprawdę?- krzyknęła pegazica zaskoczona -O, jak się cieszę!
Vanard jednak nie wyglądał na zadowolonego.
-Wątpiłem, że tu wrócę. Myślałem, że dostanę jakąś straszną karę. Ale mimo, że jej nie dostałem to i tak nie wiem czy powinienem tu pozostać.
-Niby czemu?- spytała zaskoczona tęczowogrzywa.
-Gdy tylko pokażę się kucykom na oczy, rzucą się na mnie i rozszarpią- odparł wbijając wzrok w podłogę.
-Pokaż im, że jesteś dobry! Na pewno się do Ciebie przekonają!- zachęcała Rainbow.
-Nie... Ja powinienem odejść stąd jak najdalej. Będą mnie nienawidzić- pokręcił głową zasmucony -Wyobrażasz sobie, co Twoje przyjaciółki powiedziałyby na fakt, że mieszkam u Ciebie?
-Przekonałabym je...- odparła niepewnie -Nie chcę Cię stracić. Ja... po... polubiłam Cię.
-Przez takiego gościa w domu możesz stracić swoich znajomych- Vanard spojrzał jej prosto w oczy -A jak im powiesz, że mnie lubisz... to... znienawidzą Cię...
Rainbow pocałowała go delikatnie.
-Zależy mi tylko na przyjaciółkach i na Tobie- powiedziała -Nie dbam o resztę. Niech myślą co chcą i niech robią, co chcą.
* * *
-Jak go dorwę, to zabiję!- wrzeszczała Twilight wpadając do biblioteki.
-Zostaw Discorda w spokoju- wtrąciła Dash, która akurat pomagała Spike’owi układać książki.
-Nie chodzi o niego! Ten Vanard i jego cholerne zombie!- krzyknęła fioletowa klacz.
-Obiecał, że z nimi kończy- odaprła spokojnie tęczowogrzywa.
-Tak?! A niby co jest teraz na rynku w Ponyville?!
-Chyba mi nie powiesz, że to...- przestraszyła się Rainbow.
-Owszem. Te cholerne kreatury!
“No nie!” pomyślała Dashie “Ty kłamco...”
* * *
Pegazica wleciała z impetem do swojego domu, lądując tuż przed Vanardem.
-Obiecałeś, że kończysz z tymi zombie!- krzyknęła -Ty kłamco, jak mogłeś?!
Spojrzał na nią zdezorientowany.
-Ale ja nic... O co Ci w ogóle chodzi?- zapytał.
Złapała go i wyleciała z nim na pobliską chmurę. Pokazała kopytkiem Ponyville. Widać było stąd kilka kucyków-zombie grasujących w miasteczku.
-Ale... to nie moje!- krzyknął Vanard -Uwierz mi! To naprawdę nie moje!
-To czyje niby?
-Nie wiem, ale ja wszystkie moje usunąłem lub zmieniłem z powrotem!
-Jak niby rozpoznajesz, że to nie Twoje?- zdziwiła się.
-Jak chcesz mieć pewność, to spójrz im w oczy. Moje zawsze miały niebieskie! Tego się nie da zmienić, to zależy od osoby, która je robi, Najczęściej mają takie same jak ich twórca.- odparł zdruzgotany.
Dash szybko pomknęła w dół, lądując koło zombie. Gdy tylko ten odwrócił się w stronę pegazicy, zobaczyła, że jego oczy miały różowy kolor, zupełnie taki jak jej.
“Kurwa” przemknęło jej przez myśl.