Rozdział II

Wspaniała informacja... 

  Miłe przytulanie przerwało nam pytanie.

-Przed chwilą mówiłeś, że Księżniczka sprowadziła cię do naszego świata, tak? Powiedziała biała klacz jednorożca, z kręconym ogonem oraz grzywą o ciemno fioletowym kolorze i CM w kształcie trzech błękitnych kryształów.

-Tak sprowadziła nas tu, aby dać nam możliwość zaczęcia wszystkiego od nowa.

-Jak to od nowa? Zapytała się Pinkie.

-Słonko opowiedz im to co się dzieje u nas na ziemi. Powiedziałem do Madzi.

-No to zacznijmy od początku. U nas na Ziemi nie jest tak słodko jak by się wydawało, otóż nasze życie to ciągła "wojna", oczywiście w przenośni. W naszym wymiarze nie jest tak słodko jak u was, żeby coś osiągnąć musisz o to zaciekle walczyć, ale my nie mieliśmy już o co walczyć - po tych słowach w oczach Madzi pojawiły się łzy. Mmmy...nie mogę po prostu nie mogę. Po tych słowach Madzia zaczęła się delikatnie chwiać.

-Magda co się dzieje??

-D...daniel ja ci czegoś nie powiedziałam, otóż jj...aa jestem w ciąży z tobą.

Po tych słowach dosłownie mnie wbiło w ziemię, ale z tego co widziałem to reszta klaczy również stała w osłupieniu.

-Przecież wy nawet nie jesteście dojrzali płciowo, to jak to możliwe? Spytała się Twi.

-Ludzie w naszym wieku są już dojrzali płciowo i normalnie mogą płodzić dzieci.

-Lu... Co? Spytała się AJ.

-Ludzie, jest to rasa, którą byliśmy przed przybyciem do Equestrii. Ale słonko dlaczego mi nie powiedziałaś, że jesteś w ciąży?

-Bbałam się, że mnie zostawisz i będę musiała sama wychowywać nasze dziecko.

-Nigdy bym tego nie zrobił, przecież bardzo dobrze wiesz, że zawsze chciałem mieć dzieci, z najbliższą mi osobą, ale chciałbym teraz sprawdzić czy nadal masz nasze dziecko w swoim łonie po przeniesieniu.

-Dobrze, ale jak to sprawdzimy? Spytała się Magda już spokojniej.

-Drogie panie mam pytanie czy któraś z was zna się na położnictwie?

-Ja się trochę na tym znam. Niechętnie powiedziała Shy.

-Mógłbym cię prosić o to żebyś sprawdziła czy ona nadal jest w ciąży? Po tych słowach żółty pegaz lekko się speszył.

-Dd...obrze, ale muszę cię Magdo prosić o to abyś się położyła na prawym boku, żebyś nie uciskała żyły odżywiającej płód.

-Oczywiście. Po tych słowach Magda położyła się na prawym boku a pegaz podszedł i uklęknął następnie kopytkiem delikatnie uciskał miejsce, w którym powinien znajdować się nasz mały skarb.

-Magdo jesteś w ciąży. Po tych słowach zaczęło promieniować ode mnie i od Magdy takie szczęście, że spokojnie taka dawka promieniowania zabiła by całe Ponyville.

-To jest niesamowita wiadomość, dziękuję św.  Celestii. Po tej wiadomości aż się rozpłakałem ze szczęścia i uścisnąłem mój najdroższy skarb jednocześnie uważając by nie skrzywdzić naszej perełki.

-My tu sobie gadu gadu a koło nas co chwila słychać wycie wilków drzewnych, dlatego sugeruję jak najszybsze wyruszenie w drogę powrotną. Powiedziała AJ.

-Jednak nie wiem czy taka mała klaczka przeżyje poród, ponieważ naprawdę niewiele klaczek a do tego jeszcze jednorożców może zajść w ciążę, ale jeszcze gorsze jest to że tylko kilka na kilkadziesiąt przeżywa poród. Powiedział lawendowy jednorożec.

-Panno Sparkle proszę, dopiero się dowiedziałem, że będę miał syna lub córkę a już muszę się modlić aby moja miłość przeżyła poród, uprzejmie proszę nie chcę mieć w głowie najgorszego scenariusza.

Nagle z pośród krzaków wyszły dwa wilki drzewne, ich sierść a raczej skóra wyglądała jak kora dębu, była chropowata i lekko obrośnięta mchem, a pysk wyglądał tak jak u wilków z naszego świata lecz na nim również nie było sierści tylko coś koro podobnego i nie wyglądało na coś bardzo delikatnego lecz przeciwnie, była to bardzo twarda ochrona, która ochraniała je przed większymi i silniejszymi od siebie zwierzętami, co gwarantowało im taką reputację.

-Rainbow pomóż mi ich odciągnąć a wy uciekajcie. Powiedziała AJ do swoich przyjaciółek oraz do nas.

-Weźcie Magdę na grzbiet a ja będę biegł powiedziałem do klaczy. Po czym TS chwyciła ją magią i usadziła na grzbiecie, następnie zaczęliśmy biec w stronę miasteczka, a błękitny pegaz wraz z pomarańczowym kucem ziemnym odwracali uwagę drapieżców od nas. Po jakiś dwudziestu minutach biegu znaleźliśmy się w miasteczku, a po kilku minutach dołączyli AJ oraz RD.

-Odpar...liśmy atak wilków. Powiedziała cała zasapana Rainbow.

-Hej mały jak masz na imię bo zapomniałam. Powiedziała Twy.

-Daniel.

-A tak, a więc Daniel pytałeś się gdzie moglibyście się zatrzymać, a u mnie w bibliotece jest jedno wolne łóżko więc mogę was przenocować u nas, nawet na kilka miesięcy.

-Niezmiernie ci dziękujemy panno Twilight. Powiedziała sennym głosem Magda.

-Możecie mi mówić Twilight, było by mi bardzo miło.

-Oczywiście Twilight. Ale czy możemy ci zapłacić kiedy indziej bo na razie groszem nie śmierdzimy.

-Czym nie śmierdzicie? Zapytała się Rarity.

-To takie przysłowie, które oznacza, że nie mamy pieniędzy.

-AHAAA. Idealna synchronizacja całej mane6.

-Po pierwsze nic mi nie będziecie płacić i to bez żadnych ale.

-Dziękujemy ci bardzo.

Jeszcze po kilku minutach rozmów wszyscy rozeszliśmy się do domów. Biblioteka naprawdę była wydrążona w drzewie, które wyglądało na bardzo state lecz solidne. Wejścia chroniły średniej grubości drewniane drzwi, bardzo dobrze zakonserwowane dzięki czemu mogą przeżyć jeszcze bardzo długi okres czasu zanim zbutwieją. Gdy weszliśmy do środka to od razu w oczy rzucała się ogromna ilość regałów z różnego rodzaju książkami, a jeszcze dziwniejsze jest to, że część miała wykończenia z czystego złota oraz kamieni szlachetnych. Umeblowanie było raczej standardowe, ale mi to pasowało, ponieważ nie lubię takiego nowoczesnego umeblowania, wolę stary klasyczny wystrój wnętrz.

-Bardzo ładny masz wystrój biblioteki.

-Dziękuję, chodźcie zjemy kolację bo pewnie jesteście głodni.

-Jestem tak głodny, że zjadłbym całego koni... to znaczy całą przyczepę koniczyny.

-Bardzo fajnie więc zapraszam do stołu. Po czym zaprosiła nas abyśmy zasiedli do stołu, a na nim znajdowały się trzy talerze, a znów na talerzach po dwie kanapki z stokrotką i żonkilem. mimo moich obaw kanapka smakowała po prostu wspaniale, ale co dziwniejsze bardzo się nią najadłem, gdzie na ziemi żeby się najeść to potrzebowałem siedem lub osiem przekładanych kanapek. Chleb był taki mięciutki i pełen smaku, tak jak by dosłownie przed chwilą był wyjęty z pieca.

-Bardzo dziękuję ci za doskonałą kolację.

-To teraz chodźcie zaprowadzę was do pokoju, w którym będziecie spać. Powiedziała Twilight, następnie zaprowadziła nas do pokoju na piętrze i wskazała na łóżko stojące pod ścianą.

-Połóżcie się spać a jutro będziemy dalej myśleć co zrobić dobrze.

-Oczywiście Twi. Dobranoc.

-Słodkich snów.

Pożegnaliśmy się po czym poszliśmy spać. Przytuliłem do siebie śpiącą Madzię, oraz ucałowałem w czółko moją najdroższą, oczywiście nie zapomniałem o naszym najmniejszym skarbie, a ona tylko odwzajemniła uścisk i oboje niemal natychmiast zapadliśmy w głęboki sen zmęczeni wrażeniami.