Opowieść o Moonlight Gold. On i ona
Autor: Ja i kropka
Korekta: brak
"Kochany pamiętniczku,
Długo u ciebie nie pisałam i za to przepraszam. Miałam bardzo dużo testów i trzeba było się uczyć. A poza tym, chyba się zakochałam. Mówię serio!
Pamiętasz tego Good Light'a? To w nim się zakochałam. Jest taki słodki i miły. Mogę o nim się rozpisywać więcej, ale wszystko Ci napisałam wcześniej. Ponieważ znowu porwało mnie na poezję (o ile można to tak nazwać) napiszę ci coś:
Wciąż tu, ale nieobecna. Jest gdzieś daleko w gwiazdach. Zakochana. Patrzy przez okno na nocne niebo, jakby na ukochanego. Czekała na niego przez tysiąclecia. Styczeń, luty, marzec, kwiecień, maj, czerwiec, lipiec, sierpień, wrzesień, październik, listopad i grudzień i dłużej. Dłużej niż ktokolwiek, dłużej niż cokolwiek.
Podpisano: Moonlight Gold"
-Moony? Jesteś tu?
Zawołał spokojnie kobiecy głos. Mała klaczka wstała do biurka, schowała pamiętnik pod poduszkę.
-Tak mamo! Jestem w swoim pokoju!
Głos klaczki wskazywał na to, że jest młoda. Pobiegła do kuchni ai uściskała mamę, która wróciła z pracy. Wyglądało to jakby granatowa masa zmieszała się z malinową. Do kuchni wbiegł mały ogierek o sierści złotej i malinowej grzywnie.
-MAAAMAAA!!!~
Krzyknął zanim spokojnie wszedł granatowy dorosły ogier. Ten miał złotą grzywę.
-Jak tam kochanie w pracy? Słyszałem że macie jutro zrobić chmury deszczowe do Manehattanu.
Odezwał się ojciec Moonlight, przy tym siadając do stołu. Brat Moony wlazł mamie na barana, gdy ona próbowała robić obiad.
-Moony, a ty nadal nie masz znaczka?- Powiedział Star Gold patrząc jak jego córeczka wchodzi na krzesło stojące przy stole. - Połowa klasy już je ma. Pewnie ci z tego powodu smutno.
Moony spojrzała na pustą misję na zupę, po czym spojrzała na tatę.
- Marzę o tym, żeby wyszedł mi za poezję... zademąstrować?- Spojrzała na rodziców i pobiegła po pamiętnik. - No to. Ekhem, ekhem. " Gdy wiatr wieje na jesień, z drzew liście spadają. A co się stanie gdy spadną wszystkie liście? Nastanie zima...". O! O! O! Albo te...- W porę przerwał jej Star.
-Moony, myślę że to nie jest to.-Malinowa BerryCloud Gold ponalewała zupę do misek. Moony strzelała miny, Star Gold próbował, bez skutecznie, karmić zupą małego Rassberry Gold'a. Po obiedzie Moonlight Gold wyleciała pocieszyć się pierwszym dniem wakacji. Po drodze do domu, zgodnie z wolą BerryCloud, pegazica poleciała do sklepu. W sklepie spotkała Good Light'a.
-Hej Moony! Co u ciebie!
Moonlight z początku nie wiedziała o co chodzi.
- Hę? A! U mnie w porządku.
Lekko się zarumieniła i podrapała się kopytkiem za głowę.
-Patrz! Mam swój znaczek.
Turkusowo-włosa spojrzała na limonkowy bok ogiera. Zobaczyła tam żółtą błyskawicę. W Cloudsdale było dużo kucyków, które "opiekowały się" pogodą.
Nie była to dla niej nowością
-"Mama też się opiekuje pogodą. To nic nowego, ale ciekawego."
Pożegnali się i poszli do domu.